Słyszałem o tym filmie sporo, muszę przyznać. Wiedziałem, że muszę to obejrzeć, jednak w Polsce film przeszedł bez echa, za to od tamtej pory pojawiły się setki innych produkcji. Na szczęście, dobry film zawsze dobrze smakuje, więc nic nie straciłem oglądając go dobrze ponad 2 lata od światowej premiery.
Spacer po linie jest historią Johnny'ego Casha (grany przez niezłego Joaquina Phoenixa), jednego z najwybitniejszych muzyków Ameryki, który święcił triumfy długo przed Elvisem czy Bobem Dylanem, a niejeden z wielkich muzyków inspirował się twórczością Johna. Po dość trudnym dzieciństwie, naznaczonym śmiercią ukochanego brata, John odkrył w sobie muzykę i nawet będąc w wojsku (stacjonował w powojennych Niemczech) pisał piosenki. Kiedy nie mógł już wiązać końca z końcem, zdecydował się pójść do studia nagraniowego i poprosić o wysłuchanie. Kiedy John zagrał swoje autorskie piosenki, szef wytwórni z miejsca podpisał z nim kontrakt.
Od tamtej pory dobry człowiek o imieniu John powoli zaczął ustępować miejsca zdegenerowanemu Johnny'emu. O swoją rodzinę przestał dbać, kiedy poznał June Carter - młodziutką piosenkarkę, której pierwszych dziecięcych wystąpień słuchał w dzieciństwie. Zaczęli śpiewać razem, a za tym poszło wiele wydarzeń, w większości nieszczęśliwych. Historia jest naprawdę przejmująca, trzyma widza przy ekranie i pokazuje (jak większość filmów biograficznych) jak sława potrafi zepsuć człowieka. Widzimy tu Reese Witherspoon, jakiej dotąd nie znaliśmy - uczuciową, wrażliwą, cierpiącą, wzruszającą. Przyznam, że głównie kojarzyła mi się ona z rolami słodkich blondynek (Legalna blondynka) albo nimfomanek (Szkoła uwodzenia). Biję się w pierś, bo mała Reese została uhonorowana Oscarem, choć osobiście uważam, że nie była to aż tak rewelacyjna rola.
Generalnie film zdobył wiele nagród, para aktorska z pewnością spełniła swoją powinność (Phoenix i Witherspoon zostali namaszczeni do swych ról przez samego Johnny'ego Casha i June Carter!), pozytywnie zaskoczyła swoimi poczynaniami wokalnymi, a James Mangold po raz kolejny udowodnił, że Przerwana lekcja muzyki to nie był szczyt jego możliwości (na jego koncie również sympatyczne Kate & Leopold i wysoko oceniana Tożsamość). Film naprawdę świetny i wart polecenia - odrobina odpoczynku od mainstreamu, z bardzo dobrą obsadą. Polecam!
PS. To śmieszne, ale tak dobry kawałek kina można kupić na DVD za półdarmo - 18 PLN! Wydanie co prawda jednopłytowe, ale pełne i z kilkoma dodatkami. Masakra!
Spacer po linie (Walk the Line); premiera: 04.09.05; reżyseria: James Mangold; scenariusz: James Mangold, Gill Dennis, na podstawie autobiografii Cash: the Autobiography Johnny'ego Casha i Patricka Carra oraz książki The Man in Black Casha; obsada: Joaquin Phoenix, Reese Witherspoon, Robert Patrick, Ginnifer Goodwin
Spacer po linie jest historią Johnny'ego Casha (grany przez niezłego Joaquina Phoenixa), jednego z najwybitniejszych muzyków Ameryki, który święcił triumfy długo przed Elvisem czy Bobem Dylanem, a niejeden z wielkich muzyków inspirował się twórczością Johna. Po dość trudnym dzieciństwie, naznaczonym śmiercią ukochanego brata, John odkrył w sobie muzykę i nawet będąc w wojsku (stacjonował w powojennych Niemczech) pisał piosenki. Kiedy nie mógł już wiązać końca z końcem, zdecydował się pójść do studia nagraniowego i poprosić o wysłuchanie. Kiedy John zagrał swoje autorskie piosenki, szef wytwórni z miejsca podpisał z nim kontrakt.
Od tamtej pory dobry człowiek o imieniu John powoli zaczął ustępować miejsca zdegenerowanemu Johnny'emu. O swoją rodzinę przestał dbać, kiedy poznał June Carter - młodziutką piosenkarkę, której pierwszych dziecięcych wystąpień słuchał w dzieciństwie. Zaczęli śpiewać razem, a za tym poszło wiele wydarzeń, w większości nieszczęśliwych. Historia jest naprawdę przejmująca, trzyma widza przy ekranie i pokazuje (jak większość filmów biograficznych) jak sława potrafi zepsuć człowieka. Widzimy tu Reese Witherspoon, jakiej dotąd nie znaliśmy - uczuciową, wrażliwą, cierpiącą, wzruszającą. Przyznam, że głównie kojarzyła mi się ona z rolami słodkich blondynek (Legalna blondynka) albo nimfomanek (Szkoła uwodzenia). Biję się w pierś, bo mała Reese została uhonorowana Oscarem, choć osobiście uważam, że nie była to aż tak rewelacyjna rola.
Generalnie film zdobył wiele nagród, para aktorska z pewnością spełniła swoją powinność (Phoenix i Witherspoon zostali namaszczeni do swych ról przez samego Johnny'ego Casha i June Carter!), pozytywnie zaskoczyła swoimi poczynaniami wokalnymi, a James Mangold po raz kolejny udowodnił, że Przerwana lekcja muzyki to nie był szczyt jego możliwości (na jego koncie również sympatyczne Kate & Leopold i wysoko oceniana Tożsamość). Film naprawdę świetny i wart polecenia - odrobina odpoczynku od mainstreamu, z bardzo dobrą obsadą. Polecam!
PS. To śmieszne, ale tak dobry kawałek kina można kupić na DVD za półdarmo - 18 PLN! Wydanie co prawda jednopłytowe, ale pełne i z kilkoma dodatkami. Masakra!
Spacer po linie (Walk the Line); premiera: 04.09.05; reżyseria: James Mangold; scenariusz: James Mangold, Gill Dennis, na podstawie autobiografii Cash: the Autobiography Johnny'ego Casha i Patricka Carra oraz książki The Man in Black Casha; obsada: Joaquin Phoenix, Reese Witherspoon, Robert Patrick, Ginnifer Goodwin
Komentarze