Na długo przed tym, jak polscy widzowie mogli nacieszyć swe oczęta Dystryktem 9, krytycy na całym świecie uznali film Neilla Blomkampa za powiew świeżości w skostniałym gatunku science-fiction. I choć za autorytet w dziedzinie s-f uchodzić nie mogę, to gdybym chciał określić Dystrykt 9 jednym słowem, powiedziałbym – rewelacja.
Niebanalny scenariusz spotkał się z fantastyczną formą i bezsprzecznie jedną z najlepszych kreacji aktorskich w kinie science-fiction, a całość wyprodukował spec od widowiskowego kina, Peter Jackson. Blomkamp sfilmował tę historię w sposób, który pozwala przez niewiele mniej niż dwie godziny siedzieć, jak na szpilkach. Początkowa forma dokumentu ustępuje pełnemu sfabularyzowaniu treści, ale zmiany perspektywy kamery są na tyle częste, że niejednego mogłyby przyprawić o ból głowy. Dzieje się jednak rzecz niezwykła – przy całym natłoku technicznych wybiegów i sztuczek, forma nie przerasta treści, a widz w równym stopniu zachwyca się zaskakująco sfilmowanym kadrem, co trzymającą w napięciu historią.
A ta zestawia ze sobą dwie rasy – ludzką i „krewetkową”. Owe krewetki to przybysze z kosmosu; obcy, którzy zadomowili się w getcie na przedmieściach Johannesburga. Powiększająca się populacja kosmitów, która osiągnęła liczbę 1.8 miliona osobników, oraz ich skłonności do łamiących prawo zachowań zmusza władze miasta do przemieszczenia tej sporej gromadki na nowe, niezamieszkałe terytorium. Podczas akcji informowania obcych o relokacji, kierujący całą operacją Wikus van der Merwe zostaje wystawiony na działanie tajemniczej substancji. Pod jej wpływem w jego organizmie zachodzą nieodwracalne zmiany, które czynią z niego cel nr 1 zarówno dla rządu, jak i wszystkich innych potężnych organizacji w Johannesburgu...
Nie napisałem wszystkiego, ale historia naprawdę trzyma w napięciu. Będzie tu też miłość, międzyrasowa przyjaźń, akty męstwa i bohaterstwa, a także haniebne czyny tych, którzy mieli strzec szlachetnych wartości. Blomkamp przemyca tu przestrogę przed grzechem zaniedbania, przed zbytnią uległością rządów, a także pokazuje, jak inność potrafi być przyczynkiem do przemocy i wojen. To nie pierwszy film, który o tym mówi – ale pierwszy, który używa tej formy i w tak niebanalny sposób zwraca naszą uwagę. A Sharlto Copley brawurową rolą prawdopodobnie otworzył sobie drzwi do kariery wielkiego formatu.
Dystrykt 9 (District 9); premiera: 13.08.09; reżyseria: Neill Blomkamp; scenariusz: Neill Blomkamp, Terri Tatchell; obsada: Sharlto Copley, Louis Minnaar, David James
Niebanalny scenariusz spotkał się z fantastyczną formą i bezsprzecznie jedną z najlepszych kreacji aktorskich w kinie science-fiction, a całość wyprodukował spec od widowiskowego kina, Peter Jackson. Blomkamp sfilmował tę historię w sposób, który pozwala przez niewiele mniej niż dwie godziny siedzieć, jak na szpilkach. Początkowa forma dokumentu ustępuje pełnemu sfabularyzowaniu treści, ale zmiany perspektywy kamery są na tyle częste, że niejednego mogłyby przyprawić o ból głowy. Dzieje się jednak rzecz niezwykła – przy całym natłoku technicznych wybiegów i sztuczek, forma nie przerasta treści, a widz w równym stopniu zachwyca się zaskakująco sfilmowanym kadrem, co trzymającą w napięciu historią.
A ta zestawia ze sobą dwie rasy – ludzką i „krewetkową”. Owe krewetki to przybysze z kosmosu; obcy, którzy zadomowili się w getcie na przedmieściach Johannesburga. Powiększająca się populacja kosmitów, która osiągnęła liczbę 1.8 miliona osobników, oraz ich skłonności do łamiących prawo zachowań zmusza władze miasta do przemieszczenia tej sporej gromadki na nowe, niezamieszkałe terytorium. Podczas akcji informowania obcych o relokacji, kierujący całą operacją Wikus van der Merwe zostaje wystawiony na działanie tajemniczej substancji. Pod jej wpływem w jego organizmie zachodzą nieodwracalne zmiany, które czynią z niego cel nr 1 zarówno dla rządu, jak i wszystkich innych potężnych organizacji w Johannesburgu...
Nie napisałem wszystkiego, ale historia naprawdę trzyma w napięciu. Będzie tu też miłość, międzyrasowa przyjaźń, akty męstwa i bohaterstwa, a także haniebne czyny tych, którzy mieli strzec szlachetnych wartości. Blomkamp przemyca tu przestrogę przed grzechem zaniedbania, przed zbytnią uległością rządów, a także pokazuje, jak inność potrafi być przyczynkiem do przemocy i wojen. To nie pierwszy film, który o tym mówi – ale pierwszy, który używa tej formy i w tak niebanalny sposób zwraca naszą uwagę. A Sharlto Copley brawurową rolą prawdopodobnie otworzył sobie drzwi do kariery wielkiego formatu.
Dystrykt 9 (District 9); premiera: 13.08.09; reżyseria: Neill Blomkamp; scenariusz: Neill Blomkamp, Terri Tatchell; obsada: Sharlto Copley, Louis Minnaar, David James
Komentarze