Po obejrzeniu Surogatów nie mogę oprzeć się wrażeniu, że ta rola to łabędzi śpiew Bruce'a Willisa. Szkoda, bo to facet, który dostarczył nie tylko mojemu pokoleniu mnóstwa rozrywki i niezapomnianych ekranowych wrażeń. Do tej pory krytycy zgodnie twierdzili, że jeśli Bruce'owi nie wychodzi w ambitniejszych rolach, powinien wystąpić w filmie akcji. Niestety, od jakiegoś czasu ta zasada nie znajduje zastosowania w praktyce i film o humanoidach nie jest tu wyjątkiem.
Fabuła jest prosta - humanoidy, którymi ludzie sterują własnymi myślami, zastąpiły swoich operatorów w każdej dziedzinie życia. Ludzie w zasadzie nie wychodzą z domu, przestępczość spada (choć w zasadzie nie wiadomo dlaczego...), społeczeństwo jest zdrowe i szczęśliwe. Aż tu nagle ktoś postanawia zepsuć idyllę i, używając wyspecjalizowanej broni, likwiduje surogaty, jednocześnie zabijając ich operatorów. Tu wkracza Tom Greer - a raczej jego surogat o wyglądzie Bruce'a Willisa. Śledztwo przynosi więcej znaków zapytania, niż odpowiedzi, wrogowie stają się sprzymierzeńcami - lub odwrotnie. Standard.
Co chwilę ma się poczucie, że ogląda się remake Ja, robot. Reżyser Surogatów garściami czerpie z filmu Alexa Proyasa, w dodatku robi to bezrefleksyjnie. Film z Willem Smithem zawierał wiele absurdów, a Jonathan Mostow nie dość, że nie czyni scenariusza swego filmu bardziej prawdopodobnym, to jeszcze dodaje kilka idiotyzmów. Szczególnie naszpikowany nimi jest finał opowieści, ale nie będę psuł zabawy tym, którzy mają zamiar obejrzeć tę nieudaną powtórkę z rozrywki.
No i Willis! Kto mu kazał truć nas tą traumą?!? Jedynym constans w filmie jest wykrzywiona w pseudodramatycznym grymasie twarz Willisa. Jego bohater cierpi po stracie syna - ale dlaczego? Po co, pytam? Nie ma to związku z głównym wątkiem filmu, fabuła przez to rozłazi się i staje się jeszcze bardziej niestrawna. Ogólnie aktorsko jest bardzo biednie, nikt nie stara się podciągnąć filmu szczyptą humoru czy sarkazmu. Nuda.
Nie udali się Surogaci. Nic dziwnego, że w Stanach film zarobił jedynie 38 milionów dolarów, podczas gdy jego budżet zamknął się kwotą dwa razy wyższą...
Surogaci (Surrogates); premiera: 24.09.09; reżyseria: Jonathan Mostow; scenariusz: Michael Ferris, John D. Brancato na podstawie komiksu Roberta Vendittiego i Bretta Weldele; obsada: Bruce Willis, James Cromwell, Radha Mitchell, Rosamund Pike
Fabuła jest prosta - humanoidy, którymi ludzie sterują własnymi myślami, zastąpiły swoich operatorów w każdej dziedzinie życia. Ludzie w zasadzie nie wychodzą z domu, przestępczość spada (choć w zasadzie nie wiadomo dlaczego...), społeczeństwo jest zdrowe i szczęśliwe. Aż tu nagle ktoś postanawia zepsuć idyllę i, używając wyspecjalizowanej broni, likwiduje surogaty, jednocześnie zabijając ich operatorów. Tu wkracza Tom Greer - a raczej jego surogat o wyglądzie Bruce'a Willisa. Śledztwo przynosi więcej znaków zapytania, niż odpowiedzi, wrogowie stają się sprzymierzeńcami - lub odwrotnie. Standard.
Co chwilę ma się poczucie, że ogląda się remake Ja, robot. Reżyser Surogatów garściami czerpie z filmu Alexa Proyasa, w dodatku robi to bezrefleksyjnie. Film z Willem Smithem zawierał wiele absurdów, a Jonathan Mostow nie dość, że nie czyni scenariusza swego filmu bardziej prawdopodobnym, to jeszcze dodaje kilka idiotyzmów. Szczególnie naszpikowany nimi jest finał opowieści, ale nie będę psuł zabawy tym, którzy mają zamiar obejrzeć tę nieudaną powtórkę z rozrywki.
No i Willis! Kto mu kazał truć nas tą traumą?!? Jedynym constans w filmie jest wykrzywiona w pseudodramatycznym grymasie twarz Willisa. Jego bohater cierpi po stracie syna - ale dlaczego? Po co, pytam? Nie ma to związku z głównym wątkiem filmu, fabuła przez to rozłazi się i staje się jeszcze bardziej niestrawna. Ogólnie aktorsko jest bardzo biednie, nikt nie stara się podciągnąć filmu szczyptą humoru czy sarkazmu. Nuda.
Nie udali się Surogaci. Nic dziwnego, że w Stanach film zarobił jedynie 38 milionów dolarów, podczas gdy jego budżet zamknął się kwotą dwa razy wyższą...
Surogaci (Surrogates); premiera: 24.09.09; reżyseria: Jonathan Mostow; scenariusz: Michael Ferris, John D. Brancato na podstawie komiksu Roberta Vendittiego i Bretta Weldele; obsada: Bruce Willis, James Cromwell, Radha Mitchell, Rosamund Pike
Komentarze