Okazuje się, że w czeluściach mego dysku wciąż spoczywają recenzje popełnione przed wieloma miesiącami. Data powstania poniższej: 1 lutego 2010.
Festiwal Sundance, mimo, że coraz bardziej ulega trendom i komercyjnym oczekiwaniom, wciąż feruje właściwe wyroki i serwuje nam perełki, które ogląda się z prawdziwą przyjemnością. Jedną z takich pereł jest Była sobie dziewczyna Lone Scherfig, opowieść o gorzkim smaku zabawy i słodkim smaku pracy. Przewrotne, prawda?
Jenny realizuje plan - rodziców, nie swój. Ma poprawić łacinę, pięknie zdać maturę i dostać się na Oxford. Jej rodzice nigdy nie mieli takich możliwości, więc poprzez swą latorośl starają się te ambicje spełnić. Jenny, choć ma świadomość przerażającej rutyny, jaka wkradła się w jej życie, mozolnie podąża tym tropem, do czasu, aż poznaje Davida. Zagadkowy dżentelmen, sporo starszy od Jenny, imponuje nastolatce obyciem i, co tu dużo mówić, wystawnym trybem życia. Wprowadza prymuskę w świat zabawy i luksusu, wycieczek do Paryża i dzieł sztuki. I choć za tym luksusem kryje się nie do końca uczciwa praca, Jenny przyjmuje go z całym dobrodziejstwem inwentarza. Tak różne jest przecież to życie od wiecznej nauki...
Nie jest to schemat szczególnie oryginalny ani szczególnie skomplikowany. Sęk w tym, że Carey Mulligan zagrała Jenny bardzo wiarygodnie, inteligentnie i dojrzale. Pokazała nam dziewczynę, która pomimo przepychu, jaki wkrada się w jej życie, w dalszym ciągu potrafi stać twardo na ziemi i w decydującym momencie podjąć właściwą decyzję. Nie zachłystuje się wolnością i możliwościami, nie wpada w wir alkoholu i narkotyków. Wciąż kocha literaturę, w dalszym ciągu zachwyca się francuską kulturą i muzyką klasyczną. Partnerujący jej dobroduszny Peter Sarsgaard (swoją drogą jeden z lepszych aktorów młodego pokolenia) ujawnia coraz to nowe słabości, by w kulminacyjnym punkcie zawieść nadzieje zdolnej uczennicy. Morał jest banalny i łatwy do przewidzenia, ale nie zaszkodzi, by taka przestroga zabrzmiała raz jeszcze - przecież nie wszystkie nastolatki są tak rozsądne, jak Jenny.
Z plejadą gwiazd na drugim planie (Alfred Molina, Emma Thompson, rewelacyjna Olivia Williams w roli nauczycielki-mentorki), wspaniałą muzyką i świetnymi dialogami, Była sobie dziewczyna jest filmem obowiązkowym dla:
a) miłośników kina brytyjskiego i
b) tych, którzy nie szukają w filmie chaosu, a pokrzepiającej historii.
Tytuł: Była sobie dziewczyna
Tytuł oryginalny: An Education
Premiera: 18.01.2009
Reżyseria: Lone Scherfig
Scenariusz: Nick Hornby, na podstawie pamiętników Lynn Barber
Zdjęcia: John de Borman
Muzyka: Paul Englishby
Obsada: Carey Mulligan, Peter Sarsgaard, Alfred Molina, Emma Thompson, Olivia Williams, Rosamund Pike, Dominic Cooper, Cara Seymour
Festiwal Sundance, mimo, że coraz bardziej ulega trendom i komercyjnym oczekiwaniom, wciąż feruje właściwe wyroki i serwuje nam perełki, które ogląda się z prawdziwą przyjemnością. Jedną z takich pereł jest Była sobie dziewczyna Lone Scherfig, opowieść o gorzkim smaku zabawy i słodkim smaku pracy. Przewrotne, prawda?
Jenny realizuje plan - rodziców, nie swój. Ma poprawić łacinę, pięknie zdać maturę i dostać się na Oxford. Jej rodzice nigdy nie mieli takich możliwości, więc poprzez swą latorośl starają się te ambicje spełnić. Jenny, choć ma świadomość przerażającej rutyny, jaka wkradła się w jej życie, mozolnie podąża tym tropem, do czasu, aż poznaje Davida. Zagadkowy dżentelmen, sporo starszy od Jenny, imponuje nastolatce obyciem i, co tu dużo mówić, wystawnym trybem życia. Wprowadza prymuskę w świat zabawy i luksusu, wycieczek do Paryża i dzieł sztuki. I choć za tym luksusem kryje się nie do końca uczciwa praca, Jenny przyjmuje go z całym dobrodziejstwem inwentarza. Tak różne jest przecież to życie od wiecznej nauki...
Nie jest to schemat szczególnie oryginalny ani szczególnie skomplikowany. Sęk w tym, że Carey Mulligan zagrała Jenny bardzo wiarygodnie, inteligentnie i dojrzale. Pokazała nam dziewczynę, która pomimo przepychu, jaki wkrada się w jej życie, w dalszym ciągu potrafi stać twardo na ziemi i w decydującym momencie podjąć właściwą decyzję. Nie zachłystuje się wolnością i możliwościami, nie wpada w wir alkoholu i narkotyków. Wciąż kocha literaturę, w dalszym ciągu zachwyca się francuską kulturą i muzyką klasyczną. Partnerujący jej dobroduszny Peter Sarsgaard (swoją drogą jeden z lepszych aktorów młodego pokolenia) ujawnia coraz to nowe słabości, by w kulminacyjnym punkcie zawieść nadzieje zdolnej uczennicy. Morał jest banalny i łatwy do przewidzenia, ale nie zaszkodzi, by taka przestroga zabrzmiała raz jeszcze - przecież nie wszystkie nastolatki są tak rozsądne, jak Jenny.
Z plejadą gwiazd na drugim planie (Alfred Molina, Emma Thompson, rewelacyjna Olivia Williams w roli nauczycielki-mentorki), wspaniałą muzyką i świetnymi dialogami, Była sobie dziewczyna jest filmem obowiązkowym dla:
a) miłośników kina brytyjskiego i
b) tych, którzy nie szukają w filmie chaosu, a pokrzepiającej historii.
Tytuł: Była sobie dziewczyna
Tytuł oryginalny: An Education
Premiera: 18.01.2009
Reżyseria: Lone Scherfig
Scenariusz: Nick Hornby, na podstawie pamiętników Lynn Barber
Zdjęcia: John de Borman
Muzyka: Paul Englishby
Obsada: Carey Mulligan, Peter Sarsgaard, Alfred Molina, Emma Thompson, Olivia Williams, Rosamund Pike, Dominic Cooper, Cara Seymour
Komentarze