
Szczerze powiedziawszy - nie ma się czym zachwycać. Sięgnąłem po tę pozycję głównie z powodu ciekawej, pasującej do moich aktorskich gustów obsady. Po poprzedniej literackiej roli Jeffa Danielsa mogłem być spokojny o jego dyspozycję, intrygowała mnie śliczna i urocza Emma Stone, a Lisa Kudrow i Ryan Reynolds to moje dwie serialowe słabości. I choć oś fabularna Papierowego bohatera jest na wskroś przewidywalna, choć wiemy, że żona się dowie, a wena w końcu przyjdzie, to ogląda się to bardzo przyjemnie.
A to za sprawą narracji. W polskim kinie tego nie czujemy, ale amerykańskie kino niezależne często urzeka intymnym nastrojem swych opowieści. Ludzkie relacje sprowadzone są tu po prostu do obcowania z innymi, przebywania z kimś, dzielenia się swą przestrzenią, zarówno tą fizyczną, jak i mentalną. Czujemy się ciepło i przytulnie w tych opowieściach, wchodzimy w rolę filmowych bohaterów. Gdy Abby zdradza bolesną historię z dzieciństwa, dzieli się nie tylko z Richardem, ale z każdym, kto ten film ogląda. Emocje i klimaty emanują z ekranu. Tak kręci filmy Jason Reitman, tak robi je Sam Mendes. I to jest tego kina zaleta nie do przecenienia.
Wyłączcie wykrywacze naiwności, podkręćcie radary nastawione na nastrój ludzkiego pojednania, odkurzcie czujniki prawdziwej samotności, a wtedy z prawdziwą przyjemnością obejrzycie kameralny obraz Kierana i Michele Mulroneyów.
Tytuł: Papierowy bohater
Tytuł oryginalny: Paper Man
Premiera: 23.04.2010
Scenariusz i reżyseria: Kieran Mulroney, Michele Mulroney
Zdjęcia: Eigil Bryld
Muzyka: Mark McAdam
Obsada: Jeff Daniels, Emma Stone, Ryan Reynolds, Lisa Kudrow, Kieran Culkin, Hunter Parrish
Komentarze