Jak wiele znaczy w filmie grozy odpowiedni klimat i plastyka obrazu, wiedzą chyba wszyscy. Francis Lawrence miał ułatwione zadanie - tworząc Constantine opierał się na znakomitym komiksie autorstwa Hellblazer Jamiego Delano i Gartha Ennisa.
Wiemy też doskonale, że nawet mając solidny pierwowzór, można oparty na nim film koncertowo zepsuć (Elektra, The Spirit i wiele innych). Szczęśliwie Constantine nie zmarnował komiksowego potencjału, a na ekranie oglądamy pokaz prawdziwie spektakularnej grozy.
Film opowiada o losach Johna Constantine'a (Keanu Reeves), człowieka żyjącego na pograniczu świata żywych i potępionych. Razem z nim wchodzimy w rzeczywistość, o której istnieniu balibyśmy się pomyśleć. Tu demony władają ludzkimi umysłami, a posłańcy diabła spędzają czas w nocnych klubach. Siły Dobra i Zła z reguły utrzymują się w równowadze, a John likwiduje wszelkie próby zachwiania tą równowagą. Gdy jednak demony zaczynają swobodnie poruszać się po Ziemi, a do Constantine'a zgłasza się kobieta, której siostra w tajemniczych okolicznościach popełniła samobójstwo, nasz bohater spodziewa się najgorszego. I nie myli się...
Quasifaustowski bohater jest z pewnością siłą tego filmu. Reeves znakomicie odgrywa kolejne parszywe kwestie, jakie padają z ust Constantine'a, jego oschłość w stosunku do Angeli (Rachel Weisz) początkowo jest nie do zniesienia, choć w miarę wchodzenia w głąb piekielnych czeluści ich relacje, co tu dużo mówić, ulegną ociepleniu. Bardzo dobrze dobrana para głównych aktorów zapewnia znakomity odbiór filmu - ich partnerstwo podszyte jest niechęcią, traumą, ale też nieznanym pożądaniem. Atmosfera grozy odczuwalna jest w każdej, choćby najkrótszej scenie, a postaci takie, jak archanioł Gabriel (przewrotnie wykreowany przez Tildę Swinton) czy sam Lucyfer są równocześnie przerażające i groteskowe. Warto odnotować też jeden z pierwszych występów Shii LaBeoufa - najbardziej kasowego obecnie aktora, który wcielił się w pojętnego ucznia Johna, Chasa Kramera.
Oto, jak można zrobić kino wizualnie artystyczne, a jednocześnie fabularnie bardzo komercyjne. Takie kino środka jest tym, czego wielu widzów szuka we współczesnym kinie, a - niestety - coraz rzadziej znajduje.
Tytuł: Constantine
Premiera: 08.02.2005
Reżyseria: Francis Lawrence
Scenariusz: Kevin Brodbin, Frank A. Cappello, na podstawie scenariusza komiksu Hellblazer Jamiego Delano i Gartha Ennisa
Zdjęcia: Philippe Rousselot
Muzyka: Klaus Badelt, Brian Tyler
Obsada: Keanu Reeves, Rachel Weisz, Shia LaBeouf, Tilda Swinton, Djimon Hounsou, Gavin Rossdale, Peter Stormare, Max Baker
Wiemy też doskonale, że nawet mając solidny pierwowzór, można oparty na nim film koncertowo zepsuć (Elektra, The Spirit i wiele innych). Szczęśliwie Constantine nie zmarnował komiksowego potencjału, a na ekranie oglądamy pokaz prawdziwie spektakularnej grozy.
Film opowiada o losach Johna Constantine'a (Keanu Reeves), człowieka żyjącego na pograniczu świata żywych i potępionych. Razem z nim wchodzimy w rzeczywistość, o której istnieniu balibyśmy się pomyśleć. Tu demony władają ludzkimi umysłami, a posłańcy diabła spędzają czas w nocnych klubach. Siły Dobra i Zła z reguły utrzymują się w równowadze, a John likwiduje wszelkie próby zachwiania tą równowagą. Gdy jednak demony zaczynają swobodnie poruszać się po Ziemi, a do Constantine'a zgłasza się kobieta, której siostra w tajemniczych okolicznościach popełniła samobójstwo, nasz bohater spodziewa się najgorszego. I nie myli się...
Quasifaustowski bohater jest z pewnością siłą tego filmu. Reeves znakomicie odgrywa kolejne parszywe kwestie, jakie padają z ust Constantine'a, jego oschłość w stosunku do Angeli (Rachel Weisz) początkowo jest nie do zniesienia, choć w miarę wchodzenia w głąb piekielnych czeluści ich relacje, co tu dużo mówić, ulegną ociepleniu. Bardzo dobrze dobrana para głównych aktorów zapewnia znakomity odbiór filmu - ich partnerstwo podszyte jest niechęcią, traumą, ale też nieznanym pożądaniem. Atmosfera grozy odczuwalna jest w każdej, choćby najkrótszej scenie, a postaci takie, jak archanioł Gabriel (przewrotnie wykreowany przez Tildę Swinton) czy sam Lucyfer są równocześnie przerażające i groteskowe. Warto odnotować też jeden z pierwszych występów Shii LaBeoufa - najbardziej kasowego obecnie aktora, który wcielił się w pojętnego ucznia Johna, Chasa Kramera.
Oto, jak można zrobić kino wizualnie artystyczne, a jednocześnie fabularnie bardzo komercyjne. Takie kino środka jest tym, czego wielu widzów szuka we współczesnym kinie, a - niestety - coraz rzadziej znajduje.
Tytuł: Constantine
Premiera: 08.02.2005
Reżyseria: Francis Lawrence
Scenariusz: Kevin Brodbin, Frank A. Cappello, na podstawie scenariusza komiksu Hellblazer Jamiego Delano i Gartha Ennisa
Zdjęcia: Philippe Rousselot
Muzyka: Klaus Badelt, Brian Tyler
Obsada: Keanu Reeves, Rachel Weisz, Shia LaBeouf, Tilda Swinton, Djimon Hounsou, Gavin Rossdale, Peter Stormare, Max Baker
Komentarze