Scott Pilgrim kontra świat

Porzućcie wszelką racjonalność Wy, którzy zamierzacie obejrzeć Scott Pilgrim kontra świat. Za drzwiami kinowej sali zostawcie logikę i zdrowy rozsądek i dopuście do głosu Wasz nieokiełznany, wewnętrzny chaos. To konieczne, by docenić i dać się w całości pochłonąć niesamowitemu spektaklowi zaserwowanemu widzom przez Edgara Wrighta.

Scott mieszka w Toronto. Tak, wydawałoby się, że to wystarczający powód, by się z niego ponabijać, choć twórcy filmu zmieniliby pewnie zdanie, gdyby odwiedzili kilka pomniejszych polskich miejscowości. Tak czy inaczej, Scott Pilgrim jest Kanadyjczykiem i żyje z tą klątwą już 22 lata. Właśnie zaczął spotykać się z 17-licealistką z Chin, więc jego kumple mają mnóstwo powodów do żartów. Scott jednak jest hardym chłopakiem i jeszcze bardziej komplikuje sobie życie - zakochuje się w Ramonie Flowers, tajemniczej przybyszce z Nowego Jorku o dziwnym kolorze włosów. Stopniowo zbliża się do dziewczyny, spychając jednocześnie na dalszy plan Knives, swoją nieletnią partnerkę. I gdy jego miłość do Ramony ma wreszcie szansę na spełnienie, jak grom z jasnego nieba spada na Scotta wiadomość o siedmiu wrednych byłych Ramony. Byłych partnerów, ma się rozumieć. Wieść niesie, że aby razem z Ramoną rzucić się w objęcia Amora, Scott będzie musiał ową siódemkę pokonać w pojedynku...

Absurd, abstrakcja, absolutny chaos. 3 x A. I ch. Scott Pilgrim kontra świat to prawdziwa bomba - energetyczna, komediowa, popkulturowa. Film Wrighta skutecznie rozprawia się z kolejnymi stereotypami - dostaje się ksenofobom, homofobom i wszelkiego rodzaju nietolerancyjnym egoistom. To wszystko podane jest w szczerozłotych dialogach, świetnie zagrane przez znakomitych młodych aktorów i podszyte tak nieprawdopodobną ilością humoru, że widzowi momentami aż brakuje tchu. Scott... nie jest filmem dla ludzi lubiących długie i statyczne ujęcia - to absolutna jazda bez trzymanki, z migającymi na ekranie komunikatami, wybuchami i wszelkiego rodzaju videogame'owymi emblematami.

Wright do spółki z Michaelem Bacallem brawurowo zekranizowali serię graficznych historii autorstwa Bryana Lee O'Malleya. Nie znam pierwowzoru i nie wiem, czy film oddaje klimat oryginału, ale jestem przekonany, że Scott Pilgrim kontra świat to jeden z najlepszych filmów sezonu i gwarancja fenomenalnej wręcz rozrywki.

A Michael Cera już chyba na dobre stanię się twarzą amerykańskiego kina indie.



Tytuł:Scott Pilgrim kontra świat
Tytuł oryginalny: Scott Pilgrim vs. the World
Premiera: 27.07.2010
Reżyseria: Edgar Wright
Scenariusz: Edgar Wright, Michael Bacall, na podstawie powieści graficznej Bryana Lee O'Malleya pod tym samym tytułem
Zdjęcia: Bill Pope

Komentarze