
Podczas gdy zeszłoroczny debiut Pawła Sali był przykładem świadomego eksperymentowania z formą, Lincz jest płaskim obrazkiem dla niewymagającego odbiorcy. To kawał rzemieślniczej roboty, którego zadaniem jest opowiedzenie historii od A do Z, bez niedomówień i możliwości interpretacji. Wszystkie elementy filmu , włącznie z końcowymi napisami podsumowującymi, składają się na siermiężną, szkolną niemal pogadankę na temat relatywizacji moralności.
Postacie w większości są papierowe - jedynie Izabela Kuna i Leszek Lichota wyróżniają się pozytywnie na tle bezkształtnej aktorskiej masy. Nie można jednak być nadmiernie krytycznym wobec wykonawców - biorąc pod uwagę telewizyjny charakter filmu Krzysztofa Łukaszewicza, trudno byłoby im zapaść w pamięć widzom.
Jedyną wartością Linczu jest potencjał dramatyczny, pochodzącym wprost z przygnębiającej rzeczywistości. Bezsilność mieszkańców wsi wobec terroryzującego całą okolicę psychopaty naprawdę niepokoi, a problem moralnej względności tytułowej zbrodni jest istotny. Jednak porażający prostota i banał, z jaką został potraktowany, zmusza mnie do wrzucenia filmu Łukaszewicza w otchłań niepamięci.
Tytuł: Lincz
Premiera: 13.05.2011
Scenariusz i reżyseria: Krzysztof Łukaszewicz
Zdjęcia: Witold Stok
Muzyka: Jarosław M. Papaj
Obsada: Leszek Lichota, Agnieszka Podsiadlik, Wiesław Komasa, Maciej Mikołajczyk, Łukasz Simlat, Izabela Kuna, Zbigniew Stryj, Krzysztof Franieczek, Tamara Arciuch
Komentarze