Prawdziwa konstelacja gwiazd w obsadzie, jeden z najgorętszych społecznych tematów ostatniej dekady i reżyser-debiutant - trudno wyobrazić sobie mieszankę bardziej wybuchową, niż ta, którą znajdujemy w Chciwości. Jednak pomimo wysokiego ryzyka związanego z tym projektem, twórcy nie tylko wyszli z niego obronną ręką, ale stworzyli coś, co chciałbym nazwać thrillerem edukacyjnym.
Spieszę z wyjaśnieniem tego niezbyt dokładnego terminu. Film J.C. Chandora łączy w sobie dwie ważne cechy: ogromną wartość merytoryczną i charakterystykę gatunkową thrillera. Jest tu więc umiejętne budowanie napięcia poprzez niedopowiedzenia, pokazywanie widzowi jedynie ułamka tego, co widzą bohaterowie oraz mocne dialogi. Z drugiej strony fabuła dotyczy zagadnienia, które widzowie mogą znać tylko jako ostatnie ogniwo, bo przecież to właśnie zwykli ludzie, jak nazywani są oni w filmie, ucierpieli najbardziej w wyniku kryzysu, wywołanego przez niebezpieczne gry nadludzi - spekulantów z banków i firm ubezpieczeniowych. Twórcy stanęli więc przed niezwykle trudnym zadaniem przybliżenia skomplikowanych mechanizmów rynkowych przeciętnemu widzowi-laikowi.
Muszę przyznać, że początki nie były obiecujące. Zawiła terminologia dotycząca indeksów, pakietów i aktywów mogła odstraszać, a nie zanosiło się na to, że Paul Bettany czy Kevin Spacey zaczną nagle mówić ludzkim głosem. Chandor zastosował jednak pewien bardzo prosty zabieg - wykorzystał jedną ze swych głównych postaci, w którą wcielił się Zachary Quinto, do wyjaśnienia wprost całego zjawiska podczas spotkania zarządu firmy, będącej sprawcą zamieszania. Naturalnie w filmie nie pada nazwa przedsiębiorstwa, ale nie sprawia większych trudności skojarzenie fikcji z bankiem Lehman Brothers, który uznawany jest za głównego winowajcę światowego kryzysu finansowego.
Debiutant w doskonały sposób ukazuje bezduszność finansjery, kwestionuje moralność wysoko postawionych przedstawicieli firmy. W instrumentalny sposób posługuje się kwotami zarobków głównych graczy, sugerując, że ich absurdalnie wysokie pensje przyczyniły się do ekonomicznego krachu na całym świecie. Znamienna jest wypowiedź Willa Emersona, pracownika średniego szczebla, w którego wciela się Bettany. Opowiada on o tym, jak spożytkował 2,5 mln dolarów, które zarobił w ciągu roku i o tym, że prawie 200 tys. przeznaczył na fundusz reprezentacyjny w postaci wódki, dziwek i innych rozkoszy. Prosta, niezbyt efektowna scena, która do całego obrazu żyjącej ponad stan firmy wnosi bardzo wiele.
Doskonałych aktorów Chandor podzielił na tych jednoznacznie złych i tych, których moralność nie pozwala na skazanie milionów ludzi na utratę środków do życia. Spacey w roli Sama Rogersa, jednego z dyrektorów firmy, której poświęcił ponad 30 lat życia, próbuje walczyć z bezdusznymi prezesami, aż w końcu poddaje się - to jedyna szansa na to, by nie znaleźć się wśród przegranych. Na drugim biegunie znajduje się Jeremy Irons. We wspaniałej kreacji nie pozostawia złudzeń - na tym poziomie rynkowej gry nie ma miejsca na sentymenty. Chodzi o przetrwanie i nie ma znaczenia to, kto na tym ucierpi. Nieważne, ile osób na tym stracie - ważne, że Ty zyskasz. Mentalnie gdzieś pomiędzy, faktycznie na samym dole hierarchii, znajduje się Seth (Penn Badgley), w każdej wolnej chwili rozmyślający o zarobkach jego przełożonych i marzący o tym, by kiedyś znaleźć się na ich miejscu. Wierzy w szybki awans, dlatego wiadomość o upadku firmy staje się katem jego marzeń.
Narracja zmienia się w trakcie filmu - mechanizmy rządzące przedsiębiorstwem poznajemy oczami szeregowych pracowników, Petera (Quinto) i Setha właśnie. Stopniowo, poprzez ich przełożonego Willa, a potem jego zwierzchnika, przenosimy się w świat wspomnianych nadludzi, których decyzje mogą zmieniać losy świata. Chandor podróżuje poprzez kolejne szczeble firmy, pokazując, że dualizm moralny w tej branży jest czymś zupełnie normalnym. Na każdym stopniu wtajemniczenia można spotkać pracowników uczciwych i tych mniej transparentnych. Jak myślicie, którzy z nich będą na koniec dnia zwycięzcami?
Nie podejmę się opisania całej strategii i ostatecznej decyzji firmy, która jest końcem starej i początkiem nowej, znacznie gorszej rzeczywistości. Mogę za to z całą pewnością polecić wam film, który elektryzuje i otwiera oczy na świat niesamowicie odległy, a jednocześnie tak silnie wpływający na nasze, malutkie, prywatne światy.
Recenzja pierwotnie opublikowana w "Gazecie Młodych" (www.gazeta.mlodych.pl).
Tytuł: Chciwość
Tytuł oryginalny: Margin Call
Premiera: 25.01.2011
Scenariusz i reżyseria: J.C. Chandor
Zdjęcia: Frank G. DeMarco
Muzyka: Nathan Larson
Obsada: Kevin Spacey, Paul Bettany, Jeremy Irons, Zachary Quinto, Penn Badgley, Simon Baker, Demi Moore, Stanley Tucci, Aasif Mandvi
Spieszę z wyjaśnieniem tego niezbyt dokładnego terminu. Film J.C. Chandora łączy w sobie dwie ważne cechy: ogromną wartość merytoryczną i charakterystykę gatunkową thrillera. Jest tu więc umiejętne budowanie napięcia poprzez niedopowiedzenia, pokazywanie widzowi jedynie ułamka tego, co widzą bohaterowie oraz mocne dialogi. Z drugiej strony fabuła dotyczy zagadnienia, które widzowie mogą znać tylko jako ostatnie ogniwo, bo przecież to właśnie zwykli ludzie, jak nazywani są oni w filmie, ucierpieli najbardziej w wyniku kryzysu, wywołanego przez niebezpieczne gry nadludzi - spekulantów z banków i firm ubezpieczeniowych. Twórcy stanęli więc przed niezwykle trudnym zadaniem przybliżenia skomplikowanych mechanizmów rynkowych przeciętnemu widzowi-laikowi.
Muszę przyznać, że początki nie były obiecujące. Zawiła terminologia dotycząca indeksów, pakietów i aktywów mogła odstraszać, a nie zanosiło się na to, że Paul Bettany czy Kevin Spacey zaczną nagle mówić ludzkim głosem. Chandor zastosował jednak pewien bardzo prosty zabieg - wykorzystał jedną ze swych głównych postaci, w którą wcielił się Zachary Quinto, do wyjaśnienia wprost całego zjawiska podczas spotkania zarządu firmy, będącej sprawcą zamieszania. Naturalnie w filmie nie pada nazwa przedsiębiorstwa, ale nie sprawia większych trudności skojarzenie fikcji z bankiem Lehman Brothers, który uznawany jest za głównego winowajcę światowego kryzysu finansowego.
Debiutant w doskonały sposób ukazuje bezduszność finansjery, kwestionuje moralność wysoko postawionych przedstawicieli firmy. W instrumentalny sposób posługuje się kwotami zarobków głównych graczy, sugerując, że ich absurdalnie wysokie pensje przyczyniły się do ekonomicznego krachu na całym świecie. Znamienna jest wypowiedź Willa Emersona, pracownika średniego szczebla, w którego wciela się Bettany. Opowiada on o tym, jak spożytkował 2,5 mln dolarów, które zarobił w ciągu roku i o tym, że prawie 200 tys. przeznaczył na fundusz reprezentacyjny w postaci wódki, dziwek i innych rozkoszy. Prosta, niezbyt efektowna scena, która do całego obrazu żyjącej ponad stan firmy wnosi bardzo wiele.
Doskonałych aktorów Chandor podzielił na tych jednoznacznie złych i tych, których moralność nie pozwala na skazanie milionów ludzi na utratę środków do życia. Spacey w roli Sama Rogersa, jednego z dyrektorów firmy, której poświęcił ponad 30 lat życia, próbuje walczyć z bezdusznymi prezesami, aż w końcu poddaje się - to jedyna szansa na to, by nie znaleźć się wśród przegranych. Na drugim biegunie znajduje się Jeremy Irons. We wspaniałej kreacji nie pozostawia złudzeń - na tym poziomie rynkowej gry nie ma miejsca na sentymenty. Chodzi o przetrwanie i nie ma znaczenia to, kto na tym ucierpi. Nieważne, ile osób na tym stracie - ważne, że Ty zyskasz. Mentalnie gdzieś pomiędzy, faktycznie na samym dole hierarchii, znajduje się Seth (Penn Badgley), w każdej wolnej chwili rozmyślający o zarobkach jego przełożonych i marzący o tym, by kiedyś znaleźć się na ich miejscu. Wierzy w szybki awans, dlatego wiadomość o upadku firmy staje się katem jego marzeń.
Narracja zmienia się w trakcie filmu - mechanizmy rządzące przedsiębiorstwem poznajemy oczami szeregowych pracowników, Petera (Quinto) i Setha właśnie. Stopniowo, poprzez ich przełożonego Willa, a potem jego zwierzchnika, przenosimy się w świat wspomnianych nadludzi, których decyzje mogą zmieniać losy świata. Chandor podróżuje poprzez kolejne szczeble firmy, pokazując, że dualizm moralny w tej branży jest czymś zupełnie normalnym. Na każdym stopniu wtajemniczenia można spotkać pracowników uczciwych i tych mniej transparentnych. Jak myślicie, którzy z nich będą na koniec dnia zwycięzcami?
Nie podejmę się opisania całej strategii i ostatecznej decyzji firmy, która jest końcem starej i początkiem nowej, znacznie gorszej rzeczywistości. Mogę za to z całą pewnością polecić wam film, który elektryzuje i otwiera oczy na świat niesamowicie odległy, a jednocześnie tak silnie wpływający na nasze, malutkie, prywatne światy.
Recenzja pierwotnie opublikowana w "Gazecie Młodych" (www.gazeta.mlodych.pl).
Tytuł: Chciwość
Tytuł oryginalny: Margin Call
Premiera: 25.01.2011
Scenariusz i reżyseria: J.C. Chandor
Zdjęcia: Frank G. DeMarco
Muzyka: Nathan Larson
Obsada: Kevin Spacey, Paul Bettany, Jeremy Irons, Zachary Quinto, Penn Badgley, Simon Baker, Demi Moore, Stanley Tucci, Aasif Mandvi
Komentarze