Jeśli spodziewacie się, że Moneyball nauczy was zasad gry w baseball, rozczarujecie się - ja zapamiętałem kilka nazw pozycji na boisku, ale wciąż nie wiem, jakie są reguły tej gry. Dowiedziałem się za to, jak wielką miłością darzą tę dyscyplinę ludzie z nią związani. A wśród nich są tacy, dla których baseball to nie filozofia życia - to życie samo w sobie.
Rzadko zdarza się, aby Hollywood stawiało filmowy pomnik niespełna 50-latkowi. Równie rzadko dzieje się tak, gdy mowa o wciąż aktywnej osobie ze świata sportu. A takim właśnie człowiekiem jest Billy Beane, który dopiero w tym roku skreśli pięćdziesiąty krzyżyk w swoim życiu, a już może się pochwalić nie tylko książką na swój temat, ale i jej oscarową ekranizacją. Z pewnością pożywką dla jego próżności może być fakt, że na ekranie wcielił się w niego sam Brad Pitt.
A Billy to ciekawy gość, pełen sprzeczności. Nie można go nie lubić, choć bywa bardzo nieprzyjemny. Robi wszystko dla drużyny, choć myśli o własnym triumfie. Zależy mu na dużych pieniądzach, ale odrzuca najbardziej lukratywny kontrakt w historii amerykańskiej ligi baseballowej. Przede wszystkim jednak Billy celuje w mistrzostwo, wbrew jakiemukolwiek rozsądkowi i racjonalnym przesłankom. Oto bowiem manager z nieudaną karierą zawodniczą próbuje zdobyć tytuł z drużyną, której budżet należy do najniższych w lidze. Oakland Athletics finansowo nie mogą mierzyć się z gigantami pokroju New York Yankees czy Boston Red Sox, ale zawodników próbują zachęcić duchem walki i charyzmatycznym managerem właśnie. Ostatecznie do Oakland trafiają zawodnicy dwóch typów: po ciężkich kontuzjach albo u schyłku kariery. A najczęściej ci należący do obu kategorii.
Z taką właśnie drużyną próbuje coś zrobić Brad Pitt. Przekonująco kreśli portret człowieka, który jest prawdziwym wulkanem pewności siebie, a jednocześnie szuka akceptacji w oczach rodziny, kibiców i współpracowników. Jego decyzje nie spotykają się z aprobatą - Billy ma przeciwko sobie nie tylko cały zespół klubowych skautów, ale też dziennikarzy i opinię publiczną. Ale po początkowych niepowodzeniach jego drużyna zaczyna wygrywać. Ba! Bije nawet rekord pod względem serii wygranych meczy w lidze. Manager Athletics nie odczuwa jednak satysfakcji. Chce zabrać swój zespół do play-offów i wygrać. Pokazać wszystkim ludziom małej wiary, że się mylili. Choć jest już legendą, czuje, że chwała wciąż wymyka mu się z rąk.
Pittowi brawurowo akompaniuje Jonah Hill, którego częściej można było zobaczyć w głupawych komediach lub usłyszeć w hollywoodzkich animacjach, niż podziwiać w poważnym repertuarze. A że podziwiać jest co, udowodnił błyskotliwą kreacją Pete'a Branda, nieopierzonego analityka sportowego, którego Billy rekrutuje z konkurencyjnego zespołu. Manager traktuje swojego asystenta jak prawdziwy mentor - wprowadza go w świat brutalnych decyzji, które ktoś na stanowisku Billa musi podejmować codziennie. Uczy młodziana podejmowania ryzyka i podążania za intuicją, choć wierzy w metody wykształconego żółtodzioba. Doskonale wie, że ta relacja nauczy ich obu bardzo wiele.
Bennett Miller, mający na reżyserskim koncie jedynie znakomicie przyjętego Capote, nie ucieka się do banału. Nie tworzy kolejnego filmu o wspaniałej, zwycięskiej drużynie ze szlachetnym trenerem i heroicznymi zawodnikami. U Millera jest kameralnie i prawdziwie, wręcz organicznie. Aktorzy nie szarżują, ale urzekają swoimi kreacjami, narracja jest niespieszna, ale ciekawi i wciąga. Bardzo prostymi środkami reżyser prowadzi historię do znanego wszystkim z rzeczywistości finału. Bez fanfar, dramaturgicznych wolt i demagogii, ale po cichu i z klasą.
W gatunku filmu sportowego bardzo trudno jest wprowadzać innowacje. To specyficzny rodzaj kina, przypominający antyczny poemat heroiczny - musi przedstawiać zwycięską krucjatę bohatera. Moneyball w prosty sposób wymyka się gatunkowej kliszy - po prostu redefiniuje happy-end. To w gruncie rzeczy podszyty komedią film obyczajowy, ze nominowanymi do Oscara rolami Pitta i Hilla (choć ta druga nominacja jest nieco na wyrost) i egzotycznym z polskiego punktu widzenia sportem w tle. Dobrze widzieć kino nieskomplikowane, o takichże ludziach i emocjach.
Tytuł: Moneyball
Premiera: 9.09.2011
Reżyseria: Bennett Miller
Scenariusz: Steven Zaillian, Aaron Sorkin, Stan Chervin, na podstawie powieści Moneyball: The Art of Winning an Unfair Game Michaela Lewisa
Zdjęcia: Wally Pfister
Muzyka: Mychael Danna
Obsada: Brad Pitt, Jonah Hill, Philip Seymour Hoffman, Robin Wright, Chris Pratt, Stephen Bishop, Brent Jennings, Ken Medlock, Kerris Dorsey
Rzadko zdarza się, aby Hollywood stawiało filmowy pomnik niespełna 50-latkowi. Równie rzadko dzieje się tak, gdy mowa o wciąż aktywnej osobie ze świata sportu. A takim właśnie człowiekiem jest Billy Beane, który dopiero w tym roku skreśli pięćdziesiąty krzyżyk w swoim życiu, a już może się pochwalić nie tylko książką na swój temat, ale i jej oscarową ekranizacją. Z pewnością pożywką dla jego próżności może być fakt, że na ekranie wcielił się w niego sam Brad Pitt.
A Billy to ciekawy gość, pełen sprzeczności. Nie można go nie lubić, choć bywa bardzo nieprzyjemny. Robi wszystko dla drużyny, choć myśli o własnym triumfie. Zależy mu na dużych pieniądzach, ale odrzuca najbardziej lukratywny kontrakt w historii amerykańskiej ligi baseballowej. Przede wszystkim jednak Billy celuje w mistrzostwo, wbrew jakiemukolwiek rozsądkowi i racjonalnym przesłankom. Oto bowiem manager z nieudaną karierą zawodniczą próbuje zdobyć tytuł z drużyną, której budżet należy do najniższych w lidze. Oakland Athletics finansowo nie mogą mierzyć się z gigantami pokroju New York Yankees czy Boston Red Sox, ale zawodników próbują zachęcić duchem walki i charyzmatycznym managerem właśnie. Ostatecznie do Oakland trafiają zawodnicy dwóch typów: po ciężkich kontuzjach albo u schyłku kariery. A najczęściej ci należący do obu kategorii.
Z taką właśnie drużyną próbuje coś zrobić Brad Pitt. Przekonująco kreśli portret człowieka, który jest prawdziwym wulkanem pewności siebie, a jednocześnie szuka akceptacji w oczach rodziny, kibiców i współpracowników. Jego decyzje nie spotykają się z aprobatą - Billy ma przeciwko sobie nie tylko cały zespół klubowych skautów, ale też dziennikarzy i opinię publiczną. Ale po początkowych niepowodzeniach jego drużyna zaczyna wygrywać. Ba! Bije nawet rekord pod względem serii wygranych meczy w lidze. Manager Athletics nie odczuwa jednak satysfakcji. Chce zabrać swój zespół do play-offów i wygrać. Pokazać wszystkim ludziom małej wiary, że się mylili. Choć jest już legendą, czuje, że chwała wciąż wymyka mu się z rąk.
Pittowi brawurowo akompaniuje Jonah Hill, którego częściej można było zobaczyć w głupawych komediach lub usłyszeć w hollywoodzkich animacjach, niż podziwiać w poważnym repertuarze. A że podziwiać jest co, udowodnił błyskotliwą kreacją Pete'a Branda, nieopierzonego analityka sportowego, którego Billy rekrutuje z konkurencyjnego zespołu. Manager traktuje swojego asystenta jak prawdziwy mentor - wprowadza go w świat brutalnych decyzji, które ktoś na stanowisku Billa musi podejmować codziennie. Uczy młodziana podejmowania ryzyka i podążania za intuicją, choć wierzy w metody wykształconego żółtodzioba. Doskonale wie, że ta relacja nauczy ich obu bardzo wiele.
Bennett Miller, mający na reżyserskim koncie jedynie znakomicie przyjętego Capote, nie ucieka się do banału. Nie tworzy kolejnego filmu o wspaniałej, zwycięskiej drużynie ze szlachetnym trenerem i heroicznymi zawodnikami. U Millera jest kameralnie i prawdziwie, wręcz organicznie. Aktorzy nie szarżują, ale urzekają swoimi kreacjami, narracja jest niespieszna, ale ciekawi i wciąga. Bardzo prostymi środkami reżyser prowadzi historię do znanego wszystkim z rzeczywistości finału. Bez fanfar, dramaturgicznych wolt i demagogii, ale po cichu i z klasą.
W gatunku filmu sportowego bardzo trudno jest wprowadzać innowacje. To specyficzny rodzaj kina, przypominający antyczny poemat heroiczny - musi przedstawiać zwycięską krucjatę bohatera. Moneyball w prosty sposób wymyka się gatunkowej kliszy - po prostu redefiniuje happy-end. To w gruncie rzeczy podszyty komedią film obyczajowy, ze nominowanymi do Oscara rolami Pitta i Hilla (choć ta druga nominacja jest nieco na wyrost) i egzotycznym z polskiego punktu widzenia sportem w tle. Dobrze widzieć kino nieskomplikowane, o takichże ludziach i emocjach.
Tytuł: Moneyball
Premiera: 9.09.2011
Reżyseria: Bennett Miller
Scenariusz: Steven Zaillian, Aaron Sorkin, Stan Chervin, na podstawie powieści Moneyball: The Art of Winning an Unfair Game Michaela Lewisa
Zdjęcia: Wally Pfister
Muzyka: Mychael Danna
Obsada: Brad Pitt, Jonah Hill, Philip Seymour Hoffman, Robin Wright, Chris Pratt, Stephen Bishop, Brent Jennings, Ken Medlock, Kerris Dorsey
Komentarze