Przetrwanie

Zaczyna się jak film psychologiczny: ponurym monologiem wewnętrznym protagonisty. Reżyser kreśli sylwetkę bohatera - samotnego, złamanego, wyłączonego z rzeczywistości. W budowaniu atmosfery pomaga arktyczne otoczenie odizolowanego od reszty świata środka badawczego na Alasce. Potem nadchodzi katastrofa, protagonista z zagubionego samotnika zmienia się w niezłomnego przywódcę ocalałych, a obiecujący początek Przetrwania okazuje się jedynie preludium do standardowej jatki z dziką naturą w tle.

Joe Carnahan podjął się zadania, jakiego podejmowało się już wielu - ukazania człowieka w zderzeniu z zabójczą naturą, jego woli przetrwania lub - odwrotnie - jej braku. Nihil novi sub sole, chciałoby się rzec. Konwencja horroru i przeciwstawienie bohaterom żądnych krwi wilków nie sprawia, że Przetrwanie staje się choćby odrobinę świeższe. Trudno zliczyć, ile było już filmów grozy, w których śmiercionośną siłę stanowiły zwierzęta, a mroźne krajobrazy najzimniejszego stanu USA służyły jako sceneria krwawych wydarzeń już w bardzo udanych 30 dniach mroku. Śnieżny obraz Carnahana musiał więc zagrać inną kartą.

Dalszą część recenzji przeczytacie na G-Punkt.pl.

Komentarze