Często bywa tak, że zapowiadany jako niezwykle skandaliczny i obrazoburczy film okazuje się całkowitym niewypałem, a jego kontrowersyjność sprowadza się do kilku pikantniejszych scen. To, naturalnie, nie mogło sprawdzić się w przypadku Larsa von Triera, który swoją artystyczną drogę poświęcił przełamywaniu tabu i testowaniu wytrzymałości widzów. Mimo to Nimfomanka cz. I to dzieło zupełnie przystępne, choć bardzo intelektualistyczne i nieprzeznaczone dla bardziej pruderyjnych odbiorców.
Najnowsze dzieło skandalisty z Danii to tak naprawdę opowieść o wyzwoleniu skontrastowanym ze społecznie narzuconym poczuciem winy. Wobec kogo? Wobec rodziny, sąsiadów, kolegów z pracy, nauczycieli, ekspedientów, wobec praktycznie każdego członka społeczeństwa. Przypadkowo spotkany człowiek, któremu główna bohaterka opowiada swą historię, jest oczywiście wyjątkiem – dla dobra narracji von Trier postanowił uczynić z Seligmana liberalnego i szlachetnego samotnika, który neguje pojęcie grzechu, a co za tym idzie – potępienia. Nimfomanka Joe (Charlotte Gainsbourg) nosi w sobie głęboko zakorzenioną odrazę do samej siebie, nie mogąc jednocześnie porzucić swojego stylu życia. Miota się pomiędzy surową autokrytyką a apologią pożądania. Mówi: moje uzależnienie wynikało nie z potrzeby, a z pożądania, chcąc być odróżnioną od ćpunów i alkoholików.
Trudno w filmie twórcy Idiotów odnaleźć powiązanie pomiędzy historią rodzinną Joe a jej niezaspokojonym głodem seksu, choć reżyser natrętnie powraca do tych wątków. Owszem, sceny spacerów bohaterki i jej ojca, jego opowieści i złote myśli stanowią pewien ornament, który nadaje Nimfomance subtelności, jednak w znikomy sposób łączą się z narracyjną logiką tej opowieści, której kwintesencją jest smakowita konfrontacja Seligmana i Joe. Wspaniale zagrana przez Stellana Skarsgårda postać wyciszonego i nieco cynicznego wybawiciela protagonistki jest doskonałym kontrastem dla jej wyzwolonej natury, kształtowanej od nastoletniości. Dialogi pomiędzy tą dwójką prowadzone są w niezwykle przemyślany sposób, a sama konfrontacja balansuje na granicy spowiedzi i pojedynku. Von Trierowi nie udało się jednak uniknąć pretensjonalności – gdy w jednej z początkowych wypowiedzi Joe stwierdziła: moim największym grzechem było to, że zawsze zbyt wiele wymagałam od zachodów słońca, poziom moich obaw o jakość narracyjną Nimfomanki niepokojąco wzrósł. Później jednak było już tylko lepiej.
Sceny miłosnych uniesień bohaterki i jej licznych partnerów pokazane są bez pruderii, ale też bez szczególnego epatowania widokiem genitaliów bohaterki – z paroma wyjątkami. Ujęcia „trofeów” Joe czy niektóre sceny jej seksualnych podbojów na pewno będą testem dla bardziej wrażliwych widzów, ale też nie mogą oni spodziewać się powtórki z ugrzecznionego Dziennika nimfomanki Christiana Moliny z 2008 r. Lars von Trier nie uznaje półśrodków i nawet jeśli pozostaje dość subtelny w portretowaniu kolejnych stadiów nimfomanii, potrafi podkreślić brak poetyckości miłosnego uniesienia kilkoma mocnymi ujęciami.
Duńczyk z pewnością pozostawia niedosyt – zostawia naszą bohaterkę w momencie, gdy, spodziewając się całkowitego spełnienia, popada ona w odrętwienie. Jednak krótki zwiastun towarzyszący napisom końcowym, któremu akompaniuje potężna muzyka Rammstein, zapowiada, że prawdziwą kontrowersję reżyser umieścił w drugim akcie tego spektaklu. Dobrze, że musimy czekać jedynie do 31 stycznia.
Film obejrzałem dzięki uprzejmości kina Nowe Horyzonty we Wrocławiu (www.kinonh.pl).
Film obejrzałem dzięki uprzejmości kina Nowe Horyzonty we Wrocławiu (www.kinonh.pl).
Tytuł: Nimfomanka cz. I
Tytuł oryginalny: Nymphomaniac: Volume 1
Premiera: 25.12.2013
Scenariusz i reżyseria: Lars von Trier
Zdjęcia: Manuel Alberto Claro
Obsada: Charlotte Gainsbourg, Stellan Skarsgård, Stacy Martin, Shia LaBeouf, Christian Slater, Uma Thurman, Connie Nielsen, Sophie Kennedy Clark, Felicity Gilbert
Komentarze