To najlepszy film tegorocznego Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. To debiut Magdaleny Boczarskiej w dużej, głównej roli. To znakomita rola Andrzeja Seweryna, odtwarzającego postać Adama Warczewskiego, choć i tak wszyscy wiedzą, że pierwowzorem tej postaci był pisarz historyczny Paweł Jasienica. To jednocześnie film, o którym ciężko powiedzieć - wybitny.
Bo też i poprzednik Różyczki na pozycji najlepszego filmu polskiego był zgoła odmienny - odważny, spontaniczny, efektowny. Jan Kidawa-Błoński stworzył natomiast intrygę wedle starego, utartego - choć sprawdzonego - schematu historii kryminalno-politycznej. Wpisał się jednocześnie w bardzo popularny w polskim kinie ostatnich dwóch lat nurt kina - jak ja to nazywam - rozliczeniowego. To już chyba kilkanaście filmów o PRL, które pojawiły się na gdyńskim festiwalu w latach 2009-2010. Kilka z nich recenzowałem, kilka jeszcze pewnie zrecenzuję. Ale bardziej niż na fabule Różyczki chciałbym właśnie skupić się na tym zjawisku. Z czego wynika to, że scenarzyści sięgają po historie z Polski Ludowej? Co też takiego sprawia, że polscy twórcy filmowi nie dostrzegają zagadnień teraźniejszości (albo dostrzegają je tylko niekiedy) i wybierają kolejny powrót do przeszłości? Widzowie tacy, jak ja - dwudziestokilkuletni - bardzo się starają, ale nie mogą zrozumieć tego systemu. Mogą się dziwić, mogą czuć się zbulwersowani - ale to wszystko postemocje. Nie wszyscy możemy zrozumieć to, co działo się w tamtych, jakże burzliwych dla naszej ojczyzny czasach, i choć próbujemy, to w końcu możemy poczuć się zniechęceni. Bo my również chcemy być bohaterami naszych, polskich filmów.
Magdalena Boczarska jest piękna. Może zbyt dużo jej nagości w Różyczce, a za mało dramatycznego aktorstwa, ale to ewenement, że bohaterka budzi się rano, nie mając na sobie makijażu! I do tego wygląda pięknie. Andrzej Seweryn, szczególnie w scenie konfrontacji z Robertem Więckiewiczem, pokazuje nam prawdziwe cierpienie. Cierpienie człowieka, który - choć automatycznie okropną wiadomość wypiera - wie już, jak bardzo został zraniony przez kogoś, kogo wpuścił do samego środka siebie.
PS. Okropnym zgrzytem jest plakat filmu, który jest niemal kalką plakatu do filmu Elegia Isabel Coixet z 2008 roku - nawet czcionki użyto tej samej. Gdzie ta polska szkoła plakatu... Zresztą, porównajcie sami.
Tytuł: Różyczka
Premiera: 12.03.2010
Reżyseria: Jan Kidawa-Błoński
Scenariusz: Maciej Karpiński, Jan Kidawa-Błoński
Zdjęcia: Piotr Wojtowicz
Muzyka: Michał Lorenc
Obsada: Andrzej Seweryn, Magdalena Boczarska, Robert Więckiewicz, Jan Frycz, Jacek Braciak, Krzysztof Globisz, Grażyna Szapołowska
Bo też i poprzednik Różyczki na pozycji najlepszego filmu polskiego był zgoła odmienny - odważny, spontaniczny, efektowny. Jan Kidawa-Błoński stworzył natomiast intrygę wedle starego, utartego - choć sprawdzonego - schematu historii kryminalno-politycznej. Wpisał się jednocześnie w bardzo popularny w polskim kinie ostatnich dwóch lat nurt kina - jak ja to nazywam - rozliczeniowego. To już chyba kilkanaście filmów o PRL, które pojawiły się na gdyńskim festiwalu w latach 2009-2010. Kilka z nich recenzowałem, kilka jeszcze pewnie zrecenzuję. Ale bardziej niż na fabule Różyczki chciałbym właśnie skupić się na tym zjawisku. Z czego wynika to, że scenarzyści sięgają po historie z Polski Ludowej? Co też takiego sprawia, że polscy twórcy filmowi nie dostrzegają zagadnień teraźniejszości (albo dostrzegają je tylko niekiedy) i wybierają kolejny powrót do przeszłości? Widzowie tacy, jak ja - dwudziestokilkuletni - bardzo się starają, ale nie mogą zrozumieć tego systemu. Mogą się dziwić, mogą czuć się zbulwersowani - ale to wszystko postemocje. Nie wszyscy możemy zrozumieć to, co działo się w tamtych, jakże burzliwych dla naszej ojczyzny czasach, i choć próbujemy, to w końcu możemy poczuć się zniechęceni. Bo my również chcemy być bohaterami naszych, polskich filmów.
Magdalena Boczarska jest piękna. Może zbyt dużo jej nagości w Różyczce, a za mało dramatycznego aktorstwa, ale to ewenement, że bohaterka budzi się rano, nie mając na sobie makijażu! I do tego wygląda pięknie. Andrzej Seweryn, szczególnie w scenie konfrontacji z Robertem Więckiewiczem, pokazuje nam prawdziwe cierpienie. Cierpienie człowieka, który - choć automatycznie okropną wiadomość wypiera - wie już, jak bardzo został zraniony przez kogoś, kogo wpuścił do samego środka siebie.
PS. Okropnym zgrzytem jest plakat filmu, który jest niemal kalką plakatu do filmu Elegia Isabel Coixet z 2008 roku - nawet czcionki użyto tej samej. Gdzie ta polska szkoła plakatu... Zresztą, porównajcie sami.
Tytuł: Różyczka
Premiera: 12.03.2010
Reżyseria: Jan Kidawa-Błoński
Scenariusz: Maciej Karpiński, Jan Kidawa-Błoński
Zdjęcia: Piotr Wojtowicz
Muzyka: Michał Lorenc
Obsada: Andrzej Seweryn, Magdalena Boczarska, Robert Więckiewicz, Jan Frycz, Jacek Braciak, Krzysztof Globisz, Grażyna Szapołowska
Komentarze