Iluzjonista

Choć pomiędzy premierą Iluzjonisty i Prestiżu minęło niecałe pół roku, oba filmy dzieli prawdziwa przepaść. Podobieństwa kończą się w zasadzie na tematyce obu filmów i umiejscowieniu akcji w czasie. Każdy z tych obrazów opowiada o iluzjonistach na przełomie XIX i XX wieku, jednak czynią to na różne sposoby. Iluzjonista, niestety, w sposób nudny i nieefektowny.

Do obejrzenia dzieła Neila Burgera gorąco zachęcała mnie moja narzeczona, która urzeczona była nim równie mocno, co mającym premierę pół roku później Prestiżem. Tak bliskie premiery tak bliskich tematycznie filmów, w dodatku rozgrywających się w tej samej epoce, musiały wywołać liczne porównania. Te niestety wypadają na niekorzyść Iluzjonisty. Edward Norton to aktor tyleż dobry, co pozbawiony charakteru - znakomity wyrobnik, kiepski artysta. Oglądanie go w roli Eisenheima co prawda nie jest nieprzyjemne, ale również nie stanowi filmowego przeżycia. Starcie dwóch silnych charakterów, które jest trzonem fabularnym w filmie Christophera Nolana, tutaj nie istnieje. Bo choć Eisenheim ma aż dwóch antagonistów, żaden z nich tak naprawdę nie stanowi dla niego zagrożenia. Nieporadny książę koronny boi się mistycznych sztuczek iluzjonisty, a szef policji od początku chce stanąć po stronie magika, choć nie pozwalają mu na to służbowe obowiązki.

Jeżeli więc fabule brakuję głównego napędu, co kieruje tą maszyną? Iluzje, które tworzy Eisenheim, robią wrażenie nie tylko na widzach w starych teatrach Wiednia. Aktorstwo na przyzwoitym poziomie, ze szczególnym uwzględnieniem świetnej roli Paula Giamattiego, doskonale dobrana muzyka, a także oczekiwana w tego typu filmach wolta w grande finale po części rekompensują widzowi ogólną mizerię. Jednak pomimo, że Iluzjonista jest o 20 minut krótszy od obrazu Nolana, dużo trudniej jest dotrwać do wspomnianego wielkiego finału.



Tytuł: Iluzjonista
Tytuł oryginalny: The Illusionist
Premiera: 27.04.2006
Reżyseria: Neil Burger
Scenariusz: Neil Burger, na podstawie opowiadania Eisenheim the Illusionist Stevena Millhausera
Zdjęcia: Dick Pope
Muzyka: Philip Glass
Obsada: Edward Norton, Paul Giamatti, Jessica Biel, Rufus Sewell, Eddie Marsan

Komentarze

HaywireTNT pisze…
Edward Norton w tym filmie jest tak papierowy i drewniany jednocześnie, że

Iluzjonistę warto obejrzeć tylko i wyłącznie dla Jessiki Biel, ale nie chodzi mi tu od doskonałą grę aktorską, czy coś (bo ona także stoi na średnim poziomie), ale te jej walory... artystyczne ;)