Stosując bardzo prostą formułę, American Grindhouse rzuca odrobinę światła na część amerykańskiej kinematografii, pozostającej zazwyczaj w cieniu wysokobudżetowych produkcji. Dzięki filmowi Elijah Drennera jesteśmy w stanie zrozumieć specyfikę kina exploitation.
Pod względem formy, American Grindhouse nie mogło być bardziej banalne. Gadające głowy, fragmenty omawianych filmów i sporadyczna narracja z offu - oto cała struktura dokumentu Drennera. Jest on jednak kolejnym potwierdzeniem zasady piękno tkwi w prostocie, bowiem jako materiał poznawczy sprawdza się znakomicie. Niepotrzebne są formalne innowacje - obraz ten ma służyć przybliżeniu widzom osobliwego nurtu kina amerykańskiego, złożeniu mu hołdu i przyznaniu należytego miejsca w światowej kinematografii.
Twórcy postarali się o potężną ilość materiału poglądowego, pozwalającego zapoznać się z prawdziwymi białymi krukami i klasykami grindhouse'u, z którymi prawdopodobnie zdecydowana większość widzów nie miała wcześniej żadnej styczności. Nie zabrakło fragmentów z tak kultowych dla gatunku exploitation filmów, jak Freaks z 1932 r., The Big Doll House czy Elza - wilczyca z SS, odpowiednio zmontowanych, by oszczędzić potencjalnych widzów o słabszych nerwach. Żaden z wypowiadających się w filmie twórców nie ukrywa bowiem, że produkcje z grindhouse’ów były najbardziej zdeprawowane spośród dostępnych publicznie tytułów.
W filmie Drennera wypowiadają się takie legendy kina exploitation, jak John Landis, Herschell Gordon Lewis czy Fred Williamson, zgodnie przyznając, że ten rodzaj kina robiony był dla czystej przyjemności - tak widzów, jak i samych twórców. Ciągłe przekraczanie granic dobrego smaku nie było symptomem dewiacji, a jedynie próbą dotarcia do popularnych gustów, o których - jak wiadomo - się nie dyskutuje.
American Grindhouse jest spójny narracyjnie, podzielony na przejrzyste sekcje i dobrze zmontowany. Gwarantuje wyważone połączenie wypowiedzi ekspertów i fragmentów samych filmów, dając niespotykany do tej pory wgląd w tę niezwykle szeroką i płodną gałąź amerykańskiego kina. Dla wszystkich tych, którzy jakimś cudem jeszcze nie poznali exploitation movies.
Recenzja pierwotnie opublikowana w "Gazecie Młodych" (www.gazeta.mlodych.pl).
Tytuł: American Grindhouse
Premiera: 13.03.2010
Reżyseria: Elijah Drenner
Scenariusz: Elijah Drenner, Calum Waddell
Zdjęcia: Dan Greene
Muzyka: Jason Brandt
Obsada: John Landis, Herschell Gordon Lewis, Fred Williamson, Joe Dante, Lewis Teague
Pod względem formy, American Grindhouse nie mogło być bardziej banalne. Gadające głowy, fragmenty omawianych filmów i sporadyczna narracja z offu - oto cała struktura dokumentu Drennera. Jest on jednak kolejnym potwierdzeniem zasady piękno tkwi w prostocie, bowiem jako materiał poznawczy sprawdza się znakomicie. Niepotrzebne są formalne innowacje - obraz ten ma służyć przybliżeniu widzom osobliwego nurtu kina amerykańskiego, złożeniu mu hołdu i przyznaniu należytego miejsca w światowej kinematografii.
Twórcy postarali się o potężną ilość materiału poglądowego, pozwalającego zapoznać się z prawdziwymi białymi krukami i klasykami grindhouse'u, z którymi prawdopodobnie zdecydowana większość widzów nie miała wcześniej żadnej styczności. Nie zabrakło fragmentów z tak kultowych dla gatunku exploitation filmów, jak Freaks z 1932 r., The Big Doll House czy Elza - wilczyca z SS, odpowiednio zmontowanych, by oszczędzić potencjalnych widzów o słabszych nerwach. Żaden z wypowiadających się w filmie twórców nie ukrywa bowiem, że produkcje z grindhouse’ów były najbardziej zdeprawowane spośród dostępnych publicznie tytułów.
W filmie Drennera wypowiadają się takie legendy kina exploitation, jak John Landis, Herschell Gordon Lewis czy Fred Williamson, zgodnie przyznając, że ten rodzaj kina robiony był dla czystej przyjemności - tak widzów, jak i samych twórców. Ciągłe przekraczanie granic dobrego smaku nie było symptomem dewiacji, a jedynie próbą dotarcia do popularnych gustów, o których - jak wiadomo - się nie dyskutuje.
American Grindhouse jest spójny narracyjnie, podzielony na przejrzyste sekcje i dobrze zmontowany. Gwarantuje wyważone połączenie wypowiedzi ekspertów i fragmentów samych filmów, dając niespotykany do tej pory wgląd w tę niezwykle szeroką i płodną gałąź amerykańskiego kina. Dla wszystkich tych, którzy jakimś cudem jeszcze nie poznali exploitation movies.
Recenzja pierwotnie opublikowana w "Gazecie Młodych" (www.gazeta.mlodych.pl).
Tytuł: American Grindhouse
Premiera: 13.03.2010
Reżyseria: Elijah Drenner
Scenariusz: Elijah Drenner, Calum Waddell
Zdjęcia: Dan Greene
Muzyka: Jason Brandt
Obsada: John Landis, Herschell Gordon Lewis, Fred Williamson, Joe Dante, Lewis Teague
Komentarze