Jeśli debiut reżyserski Mai Miloš miał tylko jedno podstawowe zadanie - zaszokować, wstrząsnąć publiką, oburzyć - to sprawdził się znakomicie. Niezbyt liczna widownia na specjalnym przedpremierowym pokazie Klipu we wrocławskim Kinie Nowe Horyzonty reagowała skrajnie na epatujące seksem i przemocą sceny, za którymi trudno było dostrzec jakąkolwiek treść.
Bo w to, że Jasna, kilkunastoletnia bohaterka debiutu Miloš, w fizycznej miłości szuka ujścia dla swoich problemów, lęków i zmartwień, po prostu uwierzyć nie można. Bardziej niż rodzinę kochająca plastikowe ciuchy i dyskoteki, nastolatka odcina się od codziennych znojów związanych z chorobą ojca. Nie znajduje w sobie poczucia obowiązku, do szkoły chodząc tylko z przyzwyczajenia i po to, by spotkać się z równie próżnymi koleżankami. Najgorszą wadą Jasnej jest jednak brak szacunku wobec samej siebie - gdy zakochuje się w Djole, starszym koledze ze szkoły, tłumi w sobie poczucie godności, całkowicie podporządkowując się popędowi seksualnemu swojego partnera.
Komentarze