Trzy lata temu zachwycił nas Chciwością, filmem z liczną, gwiazdorską obsadą, mnóstwem niełatwych dialogów i pełną napięcia atmosferą. Dziś na ekranach J.C. Chandor gości ze zgoła odmienną propozycją - prawdziwym monodramem, kameralną opowieścią o pradawnej walce człowieka z żywiołem. Wszystko stracone - przeciwnie do pełnometrażowego debiutu 40-letniego reżysera, który mocno osadzony był we współczesnym kontekście - to dzieło uniwersalne i prawdziwe w każdej rzeczywistości.
Oto bezimienny, dojrzały mężczyzna, w którego wciela się Robert Redford. Najpierw poznajemy jego głos, gdy odczytuje pełną smutku wiadomość. Do kogo? Do swych dzieci, przyjaciół, kochanek? Tego, jak również wielu innych szczegółów, nie dowiemy się z filmu Chandora. Bohater Wszystko stracone przez ponad 100 minut zmaga się z żywiołem oceanu, który nie oszczędza go ani przez chwilę. Sztorm, palące słońce, mroźne noce - to wszystko sprawia, że pancerz męskości Redforda zaczyna pękać. Zmaga się z własnymi słabościami, walczy o przetrwanie, zaś widz przez cały seans zastanawia się - dlaczego? Co skłoniło go do samotnej wyprawy na ocean łodzią, która nie mogła przetrwać ekstremalnych sztormowych warunków?
Zagadkowa wiadomość, którą słyszymy na początku filmu, będzie jedyną formą ekspresji bohatera. Nie spodziewajcie się wybuchów furii czy rozpaczliwego płaczu - Redford z godnym podziwu uporem skrupulatnie przedziera się przez kolejne godziny i dni. Nie ma żadnej konkretnej destynacji, nie poszukuje skarbu ani rzadkiego gatunku ryb. Wydaje się, jak gdyby wcale nie starał się odnaleźć czegokolwiek na oceanie, a po prostu chciał tam być. Nie przeżywać go - po prostu istnieć. Powściągliwa kreacja reżysera Zwykłych ludzi nie dostarcza żadnych szczególnych emocji, ale można przeczuwać, że taki właśnie był zamysł Chandora.
Ten kontemplacyjny, bardzo specyficzny film marynistyczny pozwala na wyobrażenie sobie sytuacji krańcowej, w której pozostawieni jesteśmy sami sobie, zmuszeni do ciągłego zwalczania nieprzewidywalnych sił natury. Niczym Sandra Bullock w Grawitacji, Redford pozostaje nieugięty w walce o przetrwanie. Wszystko stracone to trochę takie Życie Pi, ale pozbawione metafizycznego kiczu.
Ten kontemplacyjny, bardzo specyficzny film marynistyczny pozwala na wyobrażenie sobie sytuacji krańcowej, w której pozostawieni jesteśmy sami sobie, zmuszeni do ciągłego zwalczania nieprzewidywalnych sił natury. Niczym Sandra Bullock w Grawitacji, Redford pozostaje nieugięty w walce o przetrwanie. Wszystko stracone to trochę takie Życie Pi, ale pozbawione metafizycznego kiczu.
Tytuł: Wszystko stracone
Tytuł oryginalny: All Is Lost
Premiera: 22.05.2013
Scenariusz i reżyseria: J.C. Chandor
Zdjęcia: Frank G. DeMarco, Peter Zuccarini
Muzyka: Alex Ebert
Obsada: Robert Redford
Komentarze