Zgon na pogrzebie

Angielskie komedie zawsze miały w sobie to coś. To nie było amerykańskie pierdzenie, plucie, pieprzenie i upijanie się. To był humor alternatywny, często czarny, a nawet absurdalny. Nie chcę tu przywoływać Monty Pythona, bo Gilliam i spółka stworzyli rzecz kultową i na tyle specyficzną, że wyłamuje się to z wszelkich gatunków. Wspomnę raczej filmy Guya Ritchiego czy inne dzieła Franka Oza. Niestety, Zgon na pogrzebie zbliża się poziomem i treścią do wzorców amerykańskich. Ale o tym później.

Daniel (Matthew Macfadyen, znany z Dumy i uprzedzenia) traci ojca. Na pogrzeb przybywa cała rodzina, łącznie z mieszkającym w Stanach bratem, kuzynkami, zniedołężniałym wujkiem i furą przypadkowych znajomych. Daniel chce pochować ojca z godnością, ale jak pewnie wszyscy się domyślają, nic z tego nie wychodzi. Wypisywanie kolejnych gagów i absurdalnych sytuacji byłoby bez sensu, bo: 1. nie byłaby to recenzja, acz streszczenie; 2. zepsułbym oglądanie filmu. Film niesamowicie ratują aktorzy, którzy grają iście koncertowo, jednak ktoś ewidentnie zepsuł im scenariusz. Pomysł goni pomysł, przez co nie wszystkie wydają się do końca przemyślane.

Czytałem recenzje i rekomendacje tego filmu, zdecydowana większość autorów tychże piała peany na temat tej komedii. Bardzo cenię brytyjski humor. Nie czuję się jakimś wybitnym jego znawcą, ale podejrzewam, że potencjał tej komedii był większy, niż ten ukazany na ekranie. Ja czuję się odrobinę oszukany, bo chciałem zobaczyć komedię brytyjską, a obejrzałem film dość konkretnie zamerykanizowany. Brytyjskość w tym filmie zawiera się głównie w języku i prawostronnych kierownicach, natomiast humor niestety odrobinę spadł - poszedł w stronę Jankesów, czyli wyśmiewania fekaliów. Nie jestem jakiś delikatny i naprawdę trudno mnie zgorszyć, dlatego nie czuję się jakoś specjalnie urażony czy zniesmaczony. Autorzy byli jednak dość blisko przekroczenia granicy. Z pewnością nie jest to humor dla wszystkich.

Frank Oz dobrał aktorów świetnie - nie ma tam wielkich, zmanierowanych gwiazd, a raczej zdolni, alternatywni aktorzy (ok, jak dla mnie alternatywni). Wielkooka Daisy Donovan jak dla mnie zjadła wszystkich, Alan Tudyk niewiele jej ustępuje. Gdyby nie zgrzytał odrobinę scenariusz, byłaby to komedia genialna. Tak czy siak, wciąż jedna z najlepszych w ubiegłym roku.



Zgon na pogrzebie (Death at a Funeral); premiera: 10.02.07; reżyseria: Frank Oz; scenariusz: Dean Craig; obsada: Matthew Macfadyen, Andy Nyman, Rupert Graves, Keeley Hawes, Alan Tudyk, Daisy Donovan

Komentarze