
Nic tu nie jest takie, jakie powinno. Nie ma potężnego, szlachetnego bohatera, nie ma mrożącej krew w żyłach bojowej drużyny, wreszcie nie ma przeciwnika, który wzbudzałby strach nie tyle w protagoniście, ile w widzach. I, jak już wspomniałem, nie ma ani krzty historii, mitu, legendy - to marna opowiastka, będąca jedynie pretekstem do uruchomienia fontanny krwi i lawiny latających kończyn.
Pogoń - walka - krew - ucieczka - pogoń - walka - krew - ucieczka. Ten schemat nie wygląda zbyt ambitnie, a jednak wystarczyło, by na czymś takim oprzeć fabułę wartego 12 milionów dolarów filmu. Bohaterowie wymawiają bezdennie głupie kwestie, bez jakiegokolwiek

Jeżeli interesuje Was jak w II wieku naszej ery ucinano rzymskim żołnierzom kończyny - zapraszam do oglądania. Jeżeli jednak, tak jak ja, szukacie w kinie historyczno-kostiumowym legendarnych postaci i pamiętnych scen - omijajcie tę pozycję szerokim łukiem. Twórcom wydawało się, że jeżeli sięgną po jednego dobrze zapowiadającego się aktora (Michael Fassbender) i całą masę niekoniecznie uznanych wykonawców (Dominic West, Olga Kurylenko) to uda im się zmylić widza i wcisnąć mu pretensjonalny półprodukt.
Ze mną im się nie udało.
Tytuł: Centurion
Premiera: 12.02.2010
Reżyseria: Neil Marshall
Scenariusz: Neil Marshall
Zdjęcia: Sam McCurdy
Muzyka: Ilan Eshkeri
Obsada: Michael Fassbender, Olga Kurylenko, Dominic West, David Morrissey, Liam Cunningham
Komentarze