Piraci z Karaibów. Na nieznanych wodach

Czasem naprawdę wolałbym nie mieć racji. Chciałbym uderzyć się w pierś i powiedzieć: "Wybaczcie, myliłem się". I przecież nierzadko muszę wycofywać się ze swych sądów i zwracać honor twórcom filmowym. Ale nie w tym przypadku, niestety. Bez reżyserii Gore'a Verbinskiego Piraci z Karaibów. Na nieznanych wodach okazali się obrazem do bólu wtórnym, a na dodatek, co jest w tym wszystkim najgorsze, pozbawionym znaku firmowego: humoru i pazura znanego z poprzednich części.

Spodziewałem się tego. Przedłużenie pirackiej sagi bez udziału Keiry Knightley i Orlando Blooma było zadaniem karkołomnym, bo tworzyli on wraz z Johnnym Deppem trio niezrównane. Dynamika filmu polegała nie tylko na ich dialogach, ale też pojedynkach, pościgach i wszelkich innych interakcjach. Wymienienie dwójki mocnych postaci na jedną wydawało się ryzykownym posunięciem. Scenarzyści postawili przed sobą bardzo trudne zadanie stworzenia charakterystycznej i interesującej bohaterki. Polegli.

Nie kieruję się przy tej ocenie moją niezmierzoną wręcz niechęcią do Penélope Cruz, której role rzadko kiedy sprawiają mi jakąkolwiek przyjemność. Stwierdzam to jako najzwyczajniejszy widz, który przy okazji jest fanem serii. Stworzona przez Hiszpankę rola Angeliki jest przykładem kreacji niepasującej, odstającej od dynamiki serii i znanego z niej humoru. Cruz nie ma swobody, z jaką grała Keira Knightley, nie jest nawet w połowie tak zabawna, jak Johnny Depp. Ciężko powiedzieć, czy to wątpliwej jakości kreacja Penelope wpłynęła na dyspozycję głównego bohatera, ale Jack Sparrow też stracił sporo ze swego polotu. Widać w Na nieznanych wodach przebłyski jego dawnej formy, jednak ogólne wrażenie jest dużo gorsze niż w przypadku poprzedniej części.

Największy żal mam do scenarzystów - nie ma w najnowszej części Piratów zupełnie nic ciekawego. Płytka, niewciągająca historia, zupełnie nieinteresujące postacie drugoplanowe (kto wpadł na pomysł postaci księdza??) i finał, który zawodzi na całej linii. A najgorsze jest to, że nie zapowiada się, by saga o Piratach miała wkrótce się zakończyć...



Tytuł: Piraci z Karaibów: Na nieznanych wodach
Tytuł oryginalny: Pirates of the Caribbean: On Stranger Tides
Premiera: 7.05.2011
Reżyseria: Rob Marshall
Scenariusz: Ted Elliott, Terry Rossio, luźno inspirowany powieścią "Na nieznanych wodach" Tima Powersa
Zdjęcia: Dariusz Wolski
Muzyka: Hans Zimmer
Obsada: Johnny Depp, Penélope Cruz, Geoffrey Rush, Ian McShane, Kevin McNally, Sam Claflin, Astrid Berges-Frisbey

Komentarze

Mateusz Mila pisze…
Niestety muszę przyznać ci rację. Miało być lepiej, a wyszło jak zwykle. Film na nasze nieszczęście dość przeciętny, a momentami nudny i mocno przewidywalny. Zastanawiam się również, co było bardziej irytujące. Gra aktorska Penelope czy jej akcent...

*Ob(R)ałem ziemniaka!