Cosmopolis

Eric Michael Packer sunie po ulicach Manhattanu swoją wyciszoną korkiem limuzyną. Ma dwadzieścia osiem lat, wprost nieograniczone możliwości finansowe i nietypowe zachcianki. Spogląda na zepsuty fortunami miliarderów świat i oczekuje czegoś nowego, zaskakującego, może nawet niekoniecznie przyjemnego. W nieokreślonej rzeczywistości pochłoniętej przez liczby i waluty Eric Packer chciałby po prostu czuć.

Niech nie zmyli was jednak to stwierdzenie. Główny bohater Cosmopolis jawi się jako człowiek bezwzględny, nieuznający kompromisów i doskonale zdający sobie sprawę ze swej potęgi. Limuzynę, którą przez miasto podróżuje Packer, odwiedzają jego pracownicy, którzy muszą być na każde jego zawołanie. To w większości ludzie młodzi, tak jak ich wszechwładny pracodawca, który otacza się zazwyczaj osobami młodszymi od siebie - by ani przez chwilę nie poczuć się jak ktoś mniej doświadczony, mniej obyty, niedouczony. Ma władzę niemal absolutną, dzięki której może mieć wszystko, a czuje, że tak naprawdę nie ma nic.

Jest świeżo po ślubie. Jego żona Elise jest piękna, ale bardzo niezależna, skryta, wręcz zimna. Packer potrzebuje rozładowania ogromnego napięcia związanego z pracą, dlatego pozbywa się go w szybkich, niezobowiązujących stosunkach: czy to z 41-letnią wyuzdaną znajomą czy świeżo zatrudnioną panią ochroniarz. Grunt to osiągnięcie celu, i choć bohater nie przyznaje się przed małżonką do zdrady, nie poczuwa się do jakiejkolwiek winy. To przecież ona powinna rozłożyć przed nim nogi.

Eric Packer to postać nieomal schizofreniczna. Choć dąży do zaspokojenia potrzeb - wszak cała podróż przez Manhattan jest wyprawą do wybranego przez niego, oddalonego o wiele mil fryzjera - nie okazuje pożądania. Jest równie zimny jak jego żona, mimo że płonie w nim seksualna żądza. Bezgranicznie ufa swojemu szefowi ochrony w chwilach zagrożenia, tylko po to, by w momencie wyciszenia odwrócić się przeciw niemu. I choć wygląda na człowieka, który nie zna strachu i czuje się wszechmocny, codziennie wzywa do siebie lekarza.

Oto, kogo portretuje Robert Pattinson - człowieka pełnego sprzeczności, nieobliczalnego i wyjątkowo magnetycznego. Trzeba przyznać, że tą rolą zmusza mnie do odszczekania wszystkiego, co napisałem i powiedziałem na jego temat po premierze Uwodziciela. Tym razem jego kreacja jest stonowana, ale charakterystyczna; niedopowiedziana, a jednocześnie bardzo wymowna. Przykuwa wzrok, choć jego bohater jest wyjątkowo antypatyczny. Nastrój, który panuje w Cosmopolis jest tak wyjątkowy w dużej mierze dzięki niemu.

To, co w swym najnowszym obrazie stworzył David Cronenberg, zasługuje na najwyższe laury. Manhattan w jego wykonaniu jest piękny i odpychający zarazem - dysproporcje klasowe doprowadzają do anarchii, a wewnątrz luksusowych i zaawansowanych technologicznie limuzyn ważą się losy gospodarki. W tle rozbrzmiewa hipnotyzująca muzyka, z powodzeniem mogąca być tłem zarówno dla pogrzebu sufickiego rapera, jak i upojnego, niezobowiązującego seksu. Chłodne oblicze Packera kontrastuje ze spoconymi, umęczonymi ciałami jego pracowników, będących kilka ogniw niżej w łańcuchu pokarmowym. Symfonia miejskich dźwięków trwa w najlepsze, a muzykami są wszyscy - ci wielcy i ci nic nieznaczący.

A wszystko to wypełnione jest po brzegi ironią. Choć na życie głównego bohatera czyha nieznany zamachowiec - o czym sam zainteresowany doskonale wie - potencjalna ofiara nie zbacza z obranego celu. Mając do wyboru dziesiątki luksusowych salonów fryzjerskich, Packer z kompulsywnym niemal uporem obstaje przy niewielkim zaprzyjaźnionym zakładzie po drugiej stronie zakorkowanej wyspy. Protagonista z przesadną szczerością dzieli się ze wszystkimi lekarską diagnozą na temat jego prostaty, a na dodatek myśli o tym, by kupić sobie... katedrę. W ekonomiczną polemikę wtrąca uwagi na temat swej sympatii do tajskiego bahta czy chińskiego yuana, zastanawiając się nad tym, gdzie nocują limuzyny.

Eric Michael Packer sunie po ulicach Manhattanu swoją wyciszoną korkiem limuzyną. Ma dwadzieścia osiem lat i nie pożyje już długo. Umrze, otoczony swoim neurotyczno-platynowym kokonem, w odmętach samotności i pogardy dla świata.



Tytuł: Cosmopolis
Premiera: 25.05.2012
Reżyseria: David Cronenberg
Scenariusz: David Cronenberg, na podstawie powieści Dona DeLillo
ZdjęciaPeter Suschitzky
Muzyka: Howard Shore

Komentarze